Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Wymień zaslugi każdej z przedstawionej postaci historycznej -Jan Henryk Dąbrowski -Józef Poniatowski iwonameller10owuk18 iwonameller10owuk18
Przed 250 laty urodził się Józef Poniatowski (jego konny pomnik stoi przed Pałacem Prezydenckim). Pół wieku później śmierć w Elsterze uczyniła go jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w polskiej historii. Przeszedł niezwykłą przemianę; hulaka i bawidamek przeistoczył się w żołnierza i polityka. Józef Poniatowski przyszedł na świat 7 maja 1763 r. w Wiedniu. Jego rodzicami byli Andrzej Poniatowski, austriacki generał i brat króla Stanisława Augusta, od 1764 r. posiadacz dziedzicznego tytułu książęcego, oraz Teresa hrabina Kinsky von Weichnitz und Tettau z wpływowego rodu magnackiego, dama dworu cesarzowej Marii Teresy. Podstawy potęgi rodu stworzył dziad Józefa, Stanisław Poniatowski, który swoje losy związał z królem Szwecji Karolem XII. Jak napisał Paweł Jasienica, „rozejrzawszy się pilnie po dziejach Polski i Litwy, uznać wypadnie jego [Stanisława] karierę za nie mającą sobie równych, jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną”. Przeznaczeniem wnuka była kariera równie wielka. Miał być większy niż król ten książę. Andrzej Poniatowski zmarł w 1773 r. i opiekę nad dziećmi (Józef miał starszą o trzy lata siostrę Marię Teresę) przejęła matka, zniemczona Czeszka, która nie radziła sobie najlepiej z ich wychowaniem. Była nadopiekuńcza i przewrażliwiona. Mały Pepi, jak w najbliższej rodzinie nazywano Józefa, znalazł się na prostej drodze wiodącej do utracenia kontaktu z krajem przodków. Przed takim losem uchronił go koronowany stryj Stanisław August Poniatowski, który obdarzył bratanka prawdziwie ojcowską opieką i zadbał o jego edukację. Wysiłki nauczycieli skończyły się jednak połowicznym sukcesem. Pepi historię i literaturę poznał zaledwie powierzchownie, a z gramatyką i ortografią, zarówno francuską, jak i polską, był zupełnie na bakier. W księdze gości Uniwersytetu Jagiellońskiego, który odwiedził w 1784 r., widnieją koślawe słowa: „Jusef xiążę Poniatowski”. Zdecydowanie lepiej posługiwał się językiem polskim w mowie. Największą przyjemność sprawiały mu ćwiczenia fizyczne i „rycerskie” zajęcia. Doskonale jeździł konno i świetnie fechtował. Dla nikogo nie stanowiło tajemnicy, iż w przyszłości młody książę wybierze drogę kariery wojskowej, idąc w ślady dziadka i ojca. Poniatowscy potrzebowali bowiem miecza wspierającego ich rodzinną politykę. Na razie Pepi wyżywał się na innych polach. Uwielbiał się bawić, uchodził za dobrego tancerza. Z czasem również dużą przyjemność zaczęły mu sprawiać gry karciane. Natura nie poskąpiła księciu urody. Nie kłamie w tym względzie portret 15-letniego księcia, pędzla Marcelego Bacciarellego. Rysami wdał się w ojca. Choć był niezbyt wysoki, to bardzo harmonijnie zbudowany. Ciemne włosy i oczy nadawały jego twarzy niezwykłego powabu. Trudno się dziwić, że bardzo podobał się kobietom i z faktu tego przez całe życie potrafił czerpać niemałe profity. Dość szybko dopadła go jednak męska przypadłość i zaczął łysieć. XIX-wieczne portrety nie oddają całej prawdy; jego głowę zdobił już wówczas zgrabnie dopasowany tupecik. Opisując charakter księcia, jego najsłynniejszy biograf Szymon Askenazy stwierdził: „Naprawdę przecie uczuciowiec, nerwowiec, na pozór tylko sangwinik, w gruncie trochę melancholik, miał temperament nadmiernie wrażliwy, subtylizujący, łatwo podlegający czarnowidztwu, nieobronny przeciw głębokiej depresji duchowej i przygnębieniu myśli i woli”. W armii austriackiej Zimą 1780 r. książę Józef wstąpił do armii cesarskiej i służył w niej do 1789 r., awansując do stopnia podpułkownika. Jego wybór wynikał ze wspomnienia życiowej drogi ojca i łączył się z perspektywą wspaniałej wojskowej kariery, którą zapowiadały jednoznaczne gesty ze strony samego Józefa II. Jako zaledwie czternastolatek Pepi został przedstawiony cesarzowi podczas manewrów i usłyszał z jego ust osobistą zachętę do wstąpienia na służbę austriacką. W 1784 r. młodzieńcza fantazja i zakład sprowokowały księcia do przepłynięcia konno wezbranej Łaby. Wszystko skończyło się szczęśliwie. Niespełna 30 lat później los upomni się o życie księcia, skazując go na utonięcie w nurtach wpływającej do Łaby Elstery. Podczas wojny z Turcją w 1788 r. Poniatowski był adiutantem cesarza. Kiedy pod Lugoszem rozeszła się wieść o zbliżaniu Turków, część wojsk, z Józefem II, rzuciła się do panicznej ucieczki, a kilka tysięcy przerażonych żołnierzy wystrzelało się nawzajem w zamieszaniu. Później cesarz miał wyrażać pretensje do swoich adiutantów, którzy rozbiegli się w różne strony. Pepi odpowiedział na zarzut w sposób, który z jego słów uczynił pyszną anegdotę: „Wasza Cesarska Mość, raczysz przypomnieć sobie, żem ja tam był i konia Waszej Cesarskiej Mości podawałem, ale nim mojego dosiąść zdołałem, już WC Mości nie było”. Książę wyróżnił się odwagą podczas walk pod Łabaczem, gdzie został ciężko ranny. W tym okresie zaprzyjaźnił się blisko z feldmarszałkiem Lacym oraz z księciem Karolem Schwarzenbergiem, który po latach stał się jego zawziętym wrogiem z pól bitewnych. Od zostania Austriakiem dzielił go niewielki krok. To, że go nie uczynił, w największym stopniu zawdzięczał determinacji stryja. Kobiety i kabriolety Do Polski Poniatowski powrócił dopiero na wyraźne żądanie króla, realizującego uchwałę Sejmu Wielkiego o ściągnięciu oficerów służących za granicą. „A w decyzji jego – jak napisał Jerzy Skowronek – chyba większą rolę grały lojalność wobec króla i głównego opiekuna, może też snute przez stryja perspektywy kariery wojskowej i majątkowej aniżeli poczucie patriotycznego obowiązku i narodowych więzi”. Krótko po przyjeździe Pepi przeżył dwa awanse. Za sprawą stryja – na generała majora, przez warszawską ulicę zaś został nazwany prince charmant – czarującym księciem. Czarującym i zdecydowanie za bardzo rozbrykanym. Prawem urodzenia, ale i temperamentu, stanął na czele złotej warszawskiej młodzieży, złożonej z bogatych paniczów i stawiających pierwsze kroki w wojskowym fachu oficerów. Wraz z przyjaciółmi stał się zmorą stołecznych mieszczan, którzy nieraz z przerażeniem musieli uskakiwać przed pędzącą na oślep kawalkadą. Dla żartu albo zakładu robił rzeczy nieuchodzące nie tylko księciu. Widywano go jeżdżącego zupełnie nago na koniu ulicami stolicy. Jedni się obruszali na niewczesne żarty, innym fantazja Pepiego w niczym nie przeszkadzała. Szczególnie pięknym damom z towarzystwa, które zażarcie walczyły o jego względy. Kobiety przepływały przez ręce i łoże Poniatowskiego w Pałacu Myślewickim niczym woda w Wiśle. Nie mogło być inaczej, skoro – jak napisał jeden z cudzoziemców – „książę Józef jest jedną z najdoskonalszych męskich postaci, jakie widzieć można. Stopa jego, noga cała pełna najpiękniejszego rysunku; odzież przyobleka ją całą jak ulana, leżąc bez najmniejszego fałdka. Kurtka okrywa równie pięknie jego pierś i ramiona pełne i opina wytworne kształty. Rysy twarzy mają wiele wyrazu męskiego, para czarnych wielkich oczu je ożywia”. Złym duchem księcia był jego stryj, ekspodkanclerzy Kazimierz Poniatowski, „wyjątkowy człowiek, któremu obce są wszelkie hamulce” – jak zanotował jeden z cudzoziemców przebywających w Warszawie. Za sprawą Pepiego w Warszawie nastała moda na nowy rodzaj powozu, tzw. kabriolet. Oddajmy głos bacznemu obserwatorowi ówczesnych obyczajów, pochodzącemu z Inflant Fryderykowi Schulzowi: „On był jednym z pierwszych, który lekki, otwarty, wysoko zawieszony powóz (w Niemczech zwany whisky, a w Polsce kabrioletem) w Warszawie w modę wprowadził. Z początku zaprzęgał do niego cztery konie, niebawem osiem, w poręcz jedne za drugimi, powożąc z siedzenia stojący, co wyglądało bardzo malowniczo i widzom przywodziło na myśl starożytnych w cyrkach woźniców. Konie miał zawsze najpiękniejsze, pełne ognia, rosłe”. Wybryki księcia i jego dość swobodny styl bycia doczekały się zjadliwej literackiej krytyki ze strony Juliana Ursyna Niemcewicza. W napisanej przez niego w 1790 r. komedii politycznej „Powrót posła”, wystawionej w teatrze warszawskim 15 stycznia następnego roku, w postaci szambelana publiczność bezbłędnie odkryła cechy młodego Poniatowskiego: „Gdy szambelan do butów srebrne przypiął kolce/I przed ganek zajechać kazał kariolce (…)”. Podczas wojny z Rosją w 1792 r. książę Józef, walcząc w randze generała lejtnanta na czele armii ukraińskiej, odniósł zwycięstwo w bitwie pod Zieleńcami, która odnowiła tradycje triumfów polskiego oręża. Dla jej upamiętnienia, na wniosek księcia, ustanowiony został tak później sławny i ceniony przez wojskowych Krzyż Virtuti Militari (Cnocie Wojskowej). Zdrada króla i jego przystąpienie do Targowicy rzuciło na księcia hańbiący cień. Nie usunął go nawet chlubny udział w insurekcji kościuszkowskiej. Po upadku powstania Poniatowski został zmuszony do opuszczenia kraju i przez kilkanaście następnych lat był postrzegany jako bezideowy arystokrata, goniący wyłącznie za urokami życia i za nic mający los ojczyzny. Opinię zszargały mu napływające z zagranicy doniesienia na temat jego hulaszczego życia na emigracji. Po powrocie do kraju w 1798 r. sytuacja niewiele się zmieniła. Książę znów rzucił się w wir zabaw i opinię psuły mu nieustające bale i skandale towarzyskie związane z Pałacem Pod Blachą w Warszawie i posiadłością w Jabłonnej. Otaczała go zgraja arystokratów i oficerów, wiodąca wraz z nim próżniacze życie upływające na zabawach i miłostkach. Dwór księcia prowadziła jego wieloletnia kochanka hrabina de Vauban (łączyły ich także skomplikowane związki finansowe). Pepi nadal nie unikał burzliwych romansów, z których narodziło się jego dwóch synów – Józef Szczęsny Chmielnicki (1791–1860) i Józef Ponitycki (1809–55). Matką pierwszego z nich była Małgorzata Sitańska, panna Zelja, drugiego urodziła hrabina Zofia z Potockich Czosnowska. Wielka przemiana Cezurę w życiu księcia Józefa stanowił grudzień 1807 r., kiedy w Warszawie pojawili się Francuzi. Pomimo uprzedzeń i poważnych wątpliwości Napoleon, który bratanka króla uważał za człowieka lekkomyślnego i bezideowego, postawił na współpracę z nim i nie zawiódł się. Poniatowski stanął na czele ministerstwa wojny i pomimo ciążących jeszcze na nim dawnych przyzwyczajeń, szybko stał się odpowiedzialnym urzędnikiem i świadomym swoich celów politykiem. W 1809 r., podczas wojny z Austrią, wykazał się talentami wojskowymi i zmysłem strategicznym. Kampania, zapoczątkowana bitwą raszyńską – chrztem bojowym dla młodej armii – a następnie oddaniem wrogowi Warszawy, przyniosła w dalszej części wiele błyskotliwych zwycięstw i w konsekwencji znaczne rozszerzenie granic Księstwa Warszawskiego. Od tej chwili Poniatowskiego pokochała zarówno armia, jak i społeczeństwo, wybaczając mu wcześniejsze potknięcia. Wielką zasługą Pepiego stała się konsolidacja grupy dawnych legionistów z młodymi oficerami. Kiedy nadawano pierwsze krzyże przywróconego w dużej mierze za jego sprawą Orderu Virtuti Militari, książę zapoczątkował zwyczaj całowania odznaczanych nimi żołnierzy w chwili dekoracji. Jako dowódca doskonale doceniał siłę symbolu. W ciągu następnych trzech lat Poniatowski wyrósł na polityka, jakiego Polska nie miała od wielu lat. Uwielbienie, które wcześniej potrafił zogniskować na sobie Kościuszko, przeniosło się teraz na Poniatowskiego. Wedle francuskiego rezydenta w Warszawie Edwarda Bignona, książę był „obcy wszelkiej osobistej rachubie, bezinteresowny aż do odrzucenia tronu, po który mógł sięgnąć. Kochający ojczyznę nad wszystko, kochający ją dla niej samej, niczego nie pragnął, tylko jej niepodległości, bez chęci rządzenia nią, i gotów był każdego nazwać królem polskim, który by dał rękojmię trwałej restauracji. (…) W charakterze jego łączyły się najszlachetniejsze uczucia i najbardziej ujmujące przymioty”. Na wojnę 1812 r. przeciwko Rosji książę Józef wyruszył na czele V Korpusu Wielkiej Armii, złożonego wyłącznie z Polaków i liczącego ponad 35 tys. żołnierzy. Ponad drugie tyle walczyło w szeregach innych jednostek. Ogromna ich większość zginęła podczas tragicznej wyprawy. V Korpus wykazał się pod Smoleńskiem i w bitwie pod Tarutino (Winkowem), gdzie Poniatowski uratował przed rozbiciem oddziały marszałka Joachima Murata. W swoich pamiętnikach Eustachy Sanguszko nie zawahał się nazwać tego starcia najznakomitszą bitwą księcia Józefa. Polacy jako jedyni z całej armii uratowali większość armat i niemal wszystkie orły pułkowe. W końcu grudnia 1812 r. na dziedzińcu Pałacu Pod Blachą zebrało się 400 oficerów i żołnierzy, a leżący na noszach Pepi w ich obecności rozpłakał się ze wzruszenia. Być może starym wiarusom ten płacz wydał się najpiękniejszą zapłatą za tygodnie niewypowiedzianych trudów i męczarni. Po katastrofalnej klęsce Napoleona różnymi sposobami usiłowano skłonić księcia Józefa do porzucenia sprawy cesarza i przejścia na stronę Rosji i jej sojuszników. Zdaniem wielu polityków było to korzystniejsze rozwiązanie niż dochowanie wierności Francji. W charakterze emisariuszy wysyłano do niego dawnych przyjaciół. Jednak książę Józef powziął decyzję o wytrwaniu u boku Napoleona. Jak rzecz ujął Askenazy, „pozostał nieugięty zarówno wobec skrytej namowy, jak i jawnego odstępstwa”. Poczucie honoru i lojalności okazało się silniejsze od chłodnej, politycznej kalkulacji. Zaprowadziło go ono aż pod Lipsk, gdzie w połowie października 1813 r. rozegrała się ostatnia wielka bitwa kampanii niemieckiej. W jej trakcie książę został mianowany marszałkiem Francji. Kilkakrotnie ranny, osłaniając odwrót armii, utonął w Elsterze. Krótko przed śmiercią spotkał go Józef Grabowski: „Twarz księcia była blada i widać na niej było smutek i ponurość. Postawa jednak księcia wspaniała, determinowana, była znakomitą…”. Czuł, co go czeka. „Bóg mi powierzył honor Polaków, Bogu tylko go oddam” – miał odpowiedzieć na sugestie poddania się. Książę ze spiżu Pierwszy pomnik upamiętniający księcia Józefa, w postaci kamienia z niewielkim napisem, stanął w miejscu znalezienia jego zwłok. W ogrodzie Reichela (Reichta), jednym z najpiękniejszych w Lipsku, w grudniu 1813 r. postawił go gen. Aleksander Rożniecki, podobno za kosztowności znalezione przy Poniatowskim. Rok później żołnierze powracający z Francji zakupili marmurowy sarkofag. Nad Wisłą Pepi doczekał się pięknego klasycystycznego pomnika, wzorowanego na posągu Marka Aureliusza z rzymskiego Kapitolu. Wykonał go w 1832 r. duński rzeźbiarz Bertel Thor­valdsen. Skonfiskowany przez władze carskie spiżowy książę Józef mógł spoglądać na Warszawę z wysokości końskiego grzbietu dopiero od 1923 r. Dziś oglądamy replikę oryginalnego pomnika, który został wysadzony w powietrze przez Niemców w 1944 r. Wykonano ją na podstawie zachowanego w kopenhaskim Muzeum Thorvaldsena modelu; stanowiła dar Kopenhagi dla Warszawy. Legenda księcia Józefa jest niejednoznaczna i pełna odcieni. Dla jednych był bohaterem bez skazy, inni wytykali mu liczne słabości charakteru, niejednokrotnie wiodące na manowce. Przeciwstawiano go często Kościuszce i Dąbrowskiemu, zarzucano nadmierne podporządkowanie Stanisławowi Augustowi i przesadną dbałość o interesy Poniatowskich. Jednak tylko nieliczni odważyli się odmówić mu odwagi i patriotyzmu. Dla ogromnej większości rodaków stał się wzorem bohatera i zajął honorowe miejsce w narodowym panteonie.
Józef Maria Poniatowski i „Gospodarka Narodowa” Józef Maria Poniatowski urodził się 20 sierpnia 1897 r. w rodzinnym majątku w Cepcewiczach Wielkich, w powiecie sarneńskim1. Był drugim dzieckiem Szczęsnego Leona Józefa i Marii z Sokołowskich2. Pochodził z rodziny o sil-
Tekst został opublikowany na stronie za zgodą autora dr Jacka Feduszki. Dr Jacek Feduszka (Zamość) Naczelnik Państwa i Marszałek Polski Józef Piłsudski w Zamościu. Jak do tej pory nie posiadamy w historiografii zamojskiej pełnego opisu wizyt w naszym mieście, jednego z najwybitniejszych Polaków XX wieku, Józefa Piłsudskiego, Naczelnika Państwa i Pierwszego Marszałka Odrodzonego Państwa Polskiego. Jedynymi dotychczasowymi zapisami wszystkich wizyt J. Piłsudskiego w Zamościu pozostają: opracowanie Michała M. Pieszki pt.: „ Józef Piłsudski w Zamojszczyźnie” z 1936 roku, oparte na własnych wspomnieniach autora oraz relacjach zebranych przez Pieszkę, dotyczących wizyt J. Piłsudskiego w Zamościu i regionie. Poza wyżej wymienionym opracowaniem, pozostającym do dziś dnia w maszynopisie, obszerne wzmianki o J. Piłsudskim na Zamojszczyźnie zawierają także prace J. Miklaszewskiego (wspomnienia z udanego przejścia przez granicę z Galicją w roku 1901), W. Jędrzejewicza i J. Ciska (stanowiące pełne kalendarium życia i pracy J. Piłsudskiego w latach 1867-1935) oraz opracowania A. Kędziory i K. Czubary, (w tym ostatnim autor obszernie wykorzystał niepublikowany tekst M. M. Pieszki z 1936 r.).1 I. Pierwsza wizyta Józefa Piłsudskiego w Zamościu miała miejsce w niecodziennych okolicznościach, wyjętych jakby żywcem z powieści sensacyjnej. Było to w czerwcu 1901 roku, Józef Piłsudski jako redaktor i wydawca konspiracyjnego organu PPS - „Robotnik” w wyniku dekonspiracji łódzkiej drukarni „Robotnika”, został w nocy z 21 na 22 lutego 1900 roku aresztowany w swoim łódzkim mieszkaniu, będącym jednocześnie konspiracyjną drukarnią. 17 Kwietnia tego roku po wstępnym śledztwie prowadzonym w Łodzi, trafił do celi 39 w X Pawilonie Cytadeli Wspólnie z J. Piłsudskim aresztowana została jego żona Maria z Koplewskich Juszkiewiczowa. O ucieczce z silnie strzeżonej Cytadeli nie mogło być mowy, stąd też zarówno najbliższy współpracownik J. Piłsudskiego w PPS, Aleksander Sulkiewicz jak i kierująca centralnym kolportażem Maria Paszkowska, doszli do wniosku, że jedyną szansą na uwolnienie J. Piłsudskiego jest przeniesienie go poza obręb wiezienia, najlepiej do szpitala. Dokładny plan tych działań opracowany przy współpracy brata Oktawii Żeromskiej, wybitnego psychiatry Rafała Radziwiłłowicza, polegał na symulowaniu przez J. Piłsudskiego, obłędu. Była to dolegliwość, z którą nie mogli sobie poradzić lekarze więzienni, zwłaszcza, że zrobiono wszystko by przypadek redaktora „Robotnika”, uczynić szczególnym. Choroba J. Piłsudskiego miała polegać na alergicznym zachowaniu wobec osób noszących żandarmski mundur. W konsekwencji więzień odmawiał przyjmowania czegokolwiek z ich rąk, również posiłków. Efektem tej przymusowej głodówki było wyraźne pogorszenie się stanu zdrowia J. Piłsudskiego. Decydującą opinię o stanie zdrowia J. Piłsudskiego wydał dyrektor warszawskiego szpitala dla obłąkanych Iwan Szabasznikow, kierując go do specjalistycznego szpitala Mikołaja Cudotwórcy w Petesburgu. Po blisko czterech miesiącach pobytu w tym szpitalu w nocy z 14 na 15 maja 1901 roku J. Piłsudski przy pomocy petersburskiej komórki PPS a szczególnie lekarza Władysława Mazurkiewicza, zbiegł ze szpitala i przebrany za urzędnika komory celnej, wyjechał wspólnie z A. Sulkiewiczem do Tallina a stamtąd do Żytkowic na Polesiu, gdzie w majątku Czysto Łuża, oczekiwał u rodziny Lewandowskich na przygotowanie przejścia do Galicji. Niedługo dołączyła do J. Piłsudskiego jego żona Maria, zwolniona za kaucją w styczniu 1901 z Cytadeli W połowie czerwca 1901 roku Józef Piłsudski wraz z A. Sulkiewiczem wyjechał do Kijowa, gdzie znajdowała się tajna drukarnia „Robotnika” (przy ulicy Dmitriewskiej), obsługiwana przez Feliksa Perla i Ksawerego Praussa. Tam J. Piłsudski pracował przez dwa dni przy druku numeru 39 „Robotnika”. Po krotkim pobycie w Kijowie, wspólnie z żoną Marią wyjechał do Zamościa, gdzie oczekiwał już Jan Miklaszewski, kontroler lasów Ordynacji Zamojskiej, przygotowujący trasę przerzutu Piłsudskich do Galicji. J. Miklaszewski tak wspominał ten etap podróży J. Piłsudskiego4: „Pobyt w Zamościu, w którym roiło się od licznych wojskowych rosyjskich i czynowników, ze względu na grożące niebezpieczeństwo trwał zaledwie dwie godziny. [Na spodziewanych gości z niecierpliwościąoczekiwał p. Jan Miklaszewski](...) Spotkanie nastąpiło w nawie głównej Kolegiaty zamojskiej, którą (...) Józef Piłsudski zwiedził (ze mną) ze szczególnym zainteresowaniem i skupieniem nie wyłączając kaplicy ordynackiej (...) Architektura tego miasta jego przeszłość dawniejsza była (wtedy) omawiana z dużem zainteresowaniem przez J. Piłsudskiego (...)”5. Bezpośrednio po przybyciu do miasta ze stacji kolejowej w Rejowcu, J. Piłsudski wraz z żoną Marią i Aleksandrem Sulkiewiczem rozlokowali się w „Hotelu lwowskim” Mojżesza Dichtera, w którym Ordynacja Zamojska miała stale zarezerwowany pokój. Pobyt J. Piłsudskiego w Zamościu ok. 20 czerwca 1901 roku zakończył się wieczorem dnia, kiedy to około godziny szóstej wieczorem wyruszono szosą do Tomaszowa Lubelskiego, gdzie J. Piłsudski z towarzyszącymi mu osobami przenocował u „nadleśnego Dąbrowskiego”. Następnego dnia po krotkim postoju w Zawadkach6 u „podleśnego Brandta” i wymianie koni oraz przebraniu się przez J. Piłsudskiego i A. Sulkiewicza w mundury lub tylko czapki podleśnych lasów Ordynacji Zamojskiej, wszyscy przeszli graniczną rzekę Tanew pod wsią Rebizanty, doprowadzeni tam przez miejscowego przewodnika, włościanina Mikołaja Rebizanta (trudniącego się także przemytem). Po udanym przejściu granicy J. Piłsudski, Maria Piłsudska i A. Sulkiewicz udali się do Lwowa7. W rok po śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego w miejscu przekroczenia granicy w 1901 roku, ustawiono obelisk z tablicą pamiątkową o następującej treści: „TU W ROKU 1901 JÓZEF PIŁSUDSKI PRZEKROCZYŁ ROSYJSKO-AUSTRIACKĄ, STWIERDZAJĄC, ŻE NICZYM JEST WRAŻY KORDON WOBEC POTĘGI DUCHA NARODU POLSKIEGO (...)”. Tablicę pamiątkową ufundowała w 1936 roku „Gmina Klasowa im. Ks. Józefa Poniatowskiego Państwowego Gimnazjum Męskiego w Zamościu”. Oryginał tablicy znajduje się obecnie w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie. Nad Tanwią na oryginalnym postumencie-obelisku bez łańcuchów dawniej go otaczających a obecnie ogrodzonym płotkiem drewnianym, znajduje się wierna kopia tablicy pamiątkowej z 1936 roku. Pomnik wraz z tablicą obecnie stoją na terenie prywatnym8. II. Druga wizyta Józefa Piłsudskiego w Zamościu, miała miejsce już w innej rzeczywistości. Polska Odrodzona z niewoli, prowadziła wówczas krwawą walkę o utrzymanie i utrwalenie młodej państwowości i wytyczenie granic państwa. Marszałek J. Piłsudski przybył do Zamościa 15 lipca 1920 roku w czasie trwania krwawej wojny z najazdem bolszewickim i w jednym z najtrudniejszych dla młodego państwa polskiego momentów tego konfliktu. Wizyta zamojska była jak się zdaje, jednym z istotnych elementów zarówno dla rozgrywających się wydarzeń na froncie wojny polsko-sowieckiej jak i dla wschodniej polityki J. Piłsudskiego, spotkał się on, bowiem w Zamościu z Atamanem Głównym Ukrainy Symonem Petlurą. 12 lipca 1920 roku przedstawiciel Atamana Petlury , płk Docenko przeprowadził juzową rozmowę z adiutantem Naczelnego Wodza, kpt. Nałęcz-Korzeniowskim, w której prosił o umożliwienie bezposredniej rozmowy Atamana z Naczelnikiem Piłsudskim. Do takiej rozmowy juzowej doszło tego samego dnia o godzinie 2200 . S. Petlura proponował zorganizowanie bezpośrednich rozmów obu przywódców w okolicach Łańcuta. 13 Lipca J. Piłsudski określił, że najdogodniejszym miejscem do spotkania i rozmów będą okolice Zamościa i podał termin przybliżony ich przeprowadzenia na 15 lub 16 lipca. Faktycznie właśnie 15 lipca Ataman S. Petlura i Naczelnik J. Piłsudski wraz ze świtą przybyli do W gmachu byłej Akademii Zamojskiej doszło do bezpośrednich rozmów. Treści ich niestety nie znamy. Świadek tych wydarzeń M. M. Pieszko tak wspominał ten dzień: „ Było to dnia 15 lipca około godziny 5 po południu. Marszałek Józef Piłsudski w otoczeniu swych adiutantów wysiadł z auta tuż przed bramą główną b. Akademii. Scena powitania Naczelnego Wodza przez gen. Sawickiego, komendanta grupy, bardzo krótka jak przystało na powagę chwili (...). Szybkim elastycznym krokiem wszedł Marszałek J. Piłsudski w mury b. Akademii, gdzie na pierwszym piętrze, po stronie gimnazjum żeńskiego znajdowała się sala służbowa sztabu konnej armii [sztab połączonych dywizji 1 i 2 kawalerii polskiej poddowództwem gen. Sawickiego – przypis obrady przeprowadził wówczas Marszałek J. Piłsudski w pierwszej sali od dziedzińca. W obradach tych wziął udział i ataman ukraiński Petlura. Już późnym wieczorem – po obradach – skierował się Marszałek J. Piłsudski z atamanem Petlurą i adiutantami na swą kwaterę, przygotowaną w mieszkaniu pp. burmistrzostwa Stodołkiewiczów. Mieszkanie to mieściło się w tak zwanym „Domu Centralnym” przy ulicy Ślusarskiej na drugim piętrze. Przygotowaniem kwatery wraz z p. Stodołkiewiczową zajęła się p. doktorowa Helena Bogucka, która dostarczyła pościeli i ręczników (...)”.10 W Zamościu obok rozmów z Atamanem Petlurą, J. Piłsudski przeprowadził reorganizację Grupy Operacyjnej Jazdy w składzie 1 Dywizji Jazdy pod dowództwem płk Rómmla i 2 Dywizji Jazdy dowodzonej przez płk Orzechowskiego. Ogólne dowództwo nad korpusem jazdy spoczywało w rękach gen. Sawickiego. Korpus ten sformowany w Zamościu wziął udział 28 lipca 1920 roku w uderzeniu na Konną Armię S. Budionnego na kierunku Krasne-Kamionka Strumiłowska. Sowiecka Armia Konna zmierzała w owym czasie do zajęcia Lwowa. Najzaciętsze boje korpus kawalerii polskiej stoczył w okolicach Beresteczka. W tym czasie Marszałek J. Piłsudski przebywał w Wyjazd J. Piłsudskiego z Zamościa nastąpił 16 lipca i tego samego dnia Marszałek zjawił się w W kilka tygodni później Marszałek J. Piłsudski jeszcze raz przybył do Zamościa, ale tylko na kilka godzin. Według Pieszki celem przyjazdu było „oglądnięcie terenów pod Tomaszowem (...)”, w istocie był to przystanek na trasie podróży z Lublina do Lwowa i dalej do dowództwa Frontu Południowego na naradę z dowództwem, potem natomiast Marszałek udał się bezpośrednio na linię frontu dla przeglądu oddziałów tam rozlokowanych. Pobyt w Zamościu miał miejsce 4 września 1920 roku przed południem ( o godzinie 1300 J. Piłsudski był już we Lwowie). W Zamościu Marszałek zatrzymał się ponownie u pp. Stodołkiewiczów, których jednak – jak relacjonuje Pieszko – „nie zastał w domu” i miał wówczas wyrazić „swój żal, iż nie zastał tak sympatycznych gospodarzy”.13 W pierwszych dniach września na froncie południowym wojny z armią sowiecką, trwały walki głównie z Armią Konną Budionnego, który 28 VIII 1920 rozpoczął bitwę o Zamość, przełamując polski front i rezygnując z prób zdobycia Lwowa. Zamość zdołał się obronić, a skierowane przez Naczelnego Wodza w ten rejon odwody zmusiły Armię Konną do odwrotu. Zamość jako węzeł dróg prowadzących od strony Hrubieszowa, Sokala i Tomaszowa Lubelskiego na Krasnystaw i Lublin, posiadał duże znaczenie operacyjne. Już od początku sierpnia 1920 roku w mieście znajdowały się oddziały polskie i ukraińskie, wchodzące w skład 10 Dywizji Piechoty 3 Armii polskiej Frontu Środkowego ( były to 31 Pułk Strzelców Kaniowskich kpt. Mikołaja Bołtucia i oddziały 6 Dywizji Ukraińskiej płk Marko Bezruczki). Umocnionego i ufortyfikowanego urządzeniami polowymi Zamościa broniło 2500 żołnierzy. 30 Sierpnia 1920 roku miasto otoczyły oddziały Armii Konnej S. Budionnego. Bohaterska obrona Zamościa zarówno przez oddziały regularne WP jak i ochotników ( w tym młodzież zamojską i harcerzy), trwała od 28 do 31 VIII 1920 roku, kiedy to oddziały z grupy gen. Stanisława Hallera przerwały pierścień wojsk sowieckich i połączyły się z załogą Zamościa. 1 Września 1920 roku Armia Konna Budionnego rozpoczęła odwrót spod Marszałek J. Piłsudski wyjechał w piątek 3 Września 1920 roku z Lublina na Front Południowy. W drodze do Chełma zatrzymał się w Krasnymstawie, gdzie kwaterował sztab 2 Dywizji Legionów. Oddział ten był odpowiedzialny za wypuszczenie Armii Konnej Budionnego, która po bitwie komarowskiej zdołała wyrwać się za Bug. W tej sprawie J. Piłsudski spotkał się z płk Żymierskim, którego „zbeształ okrutnie”. Następnie Marszałek wizytował pozycje 5 Pułku artylerii ciężkiej i szpital w Krasnymstawie. Stąd samochodem udał się do Lublina, gdzie w dowództwie 3 Armii analizował przyczyny niepowodzeń w działaniach przeciwko wycofującej się Armii konnej III. Czwarta wizyta Marszałka J. Piłsudskiego miała miejsce w Zamościu w 1922 roku. 17 Października w godzinach porannych przybył pociągiem z Łucka do Zamościa, w asyście wojewody lubelskiego Stanisława Moskalewskiego. J. Piłsudski na dworcu kolejowym w Zamościu powitany został przez dowództwo 9 Pułku piechoty Legionów i władze miejskie z burmistrzem Henrykiem Kosmalskim oraz starostą powiatowym Adolfem Krauze na czele, w otoczeniu urzędników i przedstawicieli stowarzyszeń i organizacji działających w Zamościu. Jak wspominał por. Edmund Januszkiewicz: „ Już od godziny 730 na Rynku zamojskim stały uszykowane bataliony [9 ppLeg. – przypis naprzeciw Ratusza, gdzie zbudowano ołtarz polowy. Miasto udekorowane zielenią i przybrane flagami wyglądało radośnie i uroczyście (...) Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Marszałek Józef Piłsudski, powitany na dworcu (...) Po odebraniu raportu od dowódcy kompanii honorowej, udał się do miasta. Pułk sprezentował broń, po czym dowódca pułku płk Ostrowski złożył raport”.16 W czasie uroczystości na Rynku Wielkim w Zamościu Marszałek J. Piłsudski wręczył sztandar dowódcy 9 Pułku piechoty Legionów, po czym biskup Bandurski celebrował uroczystą mszę świętą. W podniosłym kazaniu ksiądz biskup podkreślił znaczenie sztandaru pułkowego. Po mszy nastąpiła przysięga całego pułku. Po wbiciu przez obecnych gości oficjalnych gwoździ pamiątkowych w drzewce sztandaru, Marszałek wręczył sztandar klęczącemu dowódcy pułku. Trzykrotna salwa honorowa zakończyła uroczystość. Po dokonanej ceremonii odbyła się także defilada całego pułku przed Marszałkiem J. Piłsudskim, poprowadzona ulicą Akademicką w kierunku koszar. Marszałek odbierał defiladę ze schodów d. Akademii Zamojskiej. O godzinie 1230 J. Piłsudski przybył do kasyna oficerskiego na zorganizowany przez dowództwo 9 Pułku bankiet. Po uroczystym bankiecie J. Piłsudski przemawiał do oficerów pułku i gości zaproszonych, podnosząc zasługi 9 pułku, podkreślając i upamiętniając ofiary, jakie pułk poniósł w wojnie polsko-sowieckiej 1920 Wieczorem odbył się również bal wydany przez władze miejskie. Po zakończeniu uroczystości i balu Marszałek J. Piłsudski 18 Października 1922 roku udał się ponownie do Łucka a stamtąd do Warszawy. Postać Józefa Piłsudskiego doczekała się w Zamościu i regionie kilkakrotnego upamiętnienia, zarówno w postaci artykułów prasowych i druków okolicznościowych m. in. wydanych w wydawnictwie braci Pomarańskich18, ale także w postaci pamiątkowej plakiety z wizerunkiem Marszałka, wyemitowanej około roku 1923, jak też okazałego pomnika z piaskowca ufundowanego w 1934 roku, dłuta por. rezerwy Jakuba Juszczyka, legionisty i artysty rzeźbiarza, który to pomnik przetrwał do roku 1942, kiedy został rozbity na polecenie władz niemieckich. Pomnik ten znajdował się na terenie koszar, na wprost od wejścia za główną bramą koszarową ( dzisiejszy teren Klubu Garnizonowego w Zamościu przy ul. Piłsudskiego). Także z połowy lat trzydziestych pochodziło popiersie Marszałka, znajdujące się w ogrodzie willi, Prezesa Związku Legionistów w Zamościu, wieloletniego nauczyciela Gimnazjum Zamojskiego i założyciela zamojskiego ogrodu zoologicznego, Stefana Milera (1888-1962). S. Miler mieszkał w willi, przy ulicy Peowiaków 5 w latach 1934-1951, podając oficjalnie adres: „Zamość, Willa Belweder”. W Rynku Wielkim wizytę J. Piłsudskiego w 1922 roku upamiętnia granitowa płyta odsłonięta 11 Listopada 1937 r., z napisem: „W TYM MIEJSCU DNIA 17 PAŹDZIERNIKA 1922 WIELKI MARSZAŁEK WYSŁUCHAŁ MSZY ŚWIĘTEJ”. Płyta wmurowana pierwotnie przed schodami Ratusza, przetrwała cały okres II wojny światowej, po wojnie przez wiele lat ukryta, została ponownie umieszczona pod Ratuszem (wmurowana w elewację) od 11 Listopada 1989 roku. Od 1994 roku znajduje się pod schodami ratuszowymi, lecz nie w miejscu Imię Józefa Piłsudskiego nadano otwartej w 1927 roku Ludowej Szkole Rolniczej, natomiast w 1933 roku ulica Lubelska w Zamościu otrzymała nazwę „Alei Marszałka Piłsudskiego”, używaną również po wojnie i ponownie od 1990 W regionie upamiętniono Marszałka Józefa Piłsudskiego w formie pomników w Nedeżowie (od 1937 roku) i Jarczowie. W tej ostatniej miejscowości znajduje się także kopiec upamiętniający Józefa Piłsudskiego, usypany w drugą rocznicę śmierci Marszałka w 1937 roku. Inicjatorami upamiętnienia Józefa Piłsudskiego byli jego podkomendni z Pierwszej Brygady Kadrowej, którzy osiedlili się w okresie międzywojennym w Jarczowie i Nedeżowie. Na zakończenie warto przytoczyć słowa M. M. Pieszki, który pisał w 1936 roku: „ W złotym okresie Polski XVI wieku dzieje Zamościa, poczęte suo sumptu z woli Wielkiego Kanclerza i Hetmana Jana Zamoyskiego wiążą nam na swych kartach w nieprzerwanym następstwie wieków najwybitniejszych ludzi, którzy byli „solą zaprawną” swych czasów. (...) Zamoyscy – Jan, Tomasz, Jan Sobiepan, - Sobiescy, Pułascy, Kanclerz Andrzej Zamoyski, Stanisław Staszic, Józef Wybicki, Tadeusz Kościuszko, Książę Józef Poniatowski, generał Henryk Dąbrowski, Gen. Hauke, gen. Józef Dwernicki (...) i Wódz Odrodzonej Polski Józef PIŁSUDSKI. Był tu On wśród nas w Zamojszczyźnie – wielokrotnie i to zda się w beznadziejnych dniach niewoli, jak i już w Odrodzonej Polsce”21. 1 J. Miklaszewski, Przeprowadzenie przez granicę, w: Uwolnienie Piłsudskiego. Wspomnienia organizatorów ucieczki, Warszawa 1924 W. Jędrzejewicz, J. Cisek, Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935, Warszawa 1998 256-257, 394; K. Czubara, Dawniej w Zamościu..., Zamość 1998 2 W. Suleja, Józef Piłsudski, Wrocław –Warszawa -Kraków 1995 3 Tamże, 4 Drogę tę odtworzył J. Miklaszewski w liście do Pieszki z 1936 roku oraz w swoich pamiętnikach opublikowanych wcześniej w 1924 roku. 5 Pieszko, op., cit. z listu J. Miklaszewskiego do autora. 6 „Zawadki – wieś i folwark w pow. tomaszowskim w odległości 2 mil od Tomaszowa Lub. I w odległości ½ wiorsty od granicy Galicji (...) We wsi znajdowała się kancelaria leśnictwa Ordynacji Zamojskiej (...)”: Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego, Warszawa 1895, Pieszko, op., cit.; K. Czubara op.,cit. W. Jędrzejewicz, J. Cisek, op., cit. W. Suleja, op., cit. Autor, W. Suleja stwierdza, że od przygranicznej Zawadki do granicy nad Tanwią przewiózł J. Piłsudskiego i towarzyszące mu osoby „zaufany gajowy Berdzik”, współpracownik J. Miklaszewskiego, nie potwierdza tego jednak żadnymi danymi źródłowymi. 8 zob .: S. Gruca, Odnaleziona pamiątka, „Niepodległość” (po wznowieniu) -Londyn 1979, P. Wład, M. Wiśniewski, Roztocze Wschodnie, Lubaczów 1999 W. Jędrzejewicz, J. Cisek, op., cit. 9 „Naród” nr. 99, 13 VII 1920 r.; „Gazeta Poranna” nr. 176, 13 VII 1920 r.; Zapis rozmowy juzowej,; kpt Nałęcz-Korzeniowski – płk Docenko, i Petlura-Piłsudski, cyt. za: W. Jędrzejewicz, J. Cisek, op. cit. 10 Pieszko, op., cit. 11 W. Jędzrzejewicz, J. Cisek, op., cit. W. Suleja, op. cit. 12 K. Krzeczunowicz, Ułani księcia Józefa. Historia 8 pułku ułanów im. Ks. Józefa Poniatowskiego 1784-1945, Londyn 1960 „Gazeta Warszawska” nr. 193, 17 VII 1920; W. Jędrzejewicz, J. Cisek, op. cit. 13 Pieszko, op., cit. 14 Zamość w minionym XX wieku. Katalog wystawy, oprac. J. Feduszka, Zamość 2000 W. Suleja, op. cit. 15 L. Mitkiewicz, W Wojsku Polskim 1917-1921, Londyn 1976 K. Jacynik, Wspomnienia z walk 31 pp. Strzelców Kaniowskich pod Zamościem r. w: Wojskowy Przegląd Historyczny R. 37, 1992 i nn.; W. Jędrzejewicz, J. Cisek, op., cit. 16 Edmund Januszkiewicz, por[ „Relacja”]., Maszynopis w zbiorach Muzeum Zamojskiego w Zamościu ( zob. też: K. Czubara, op. cit. 17 W. Jedrzejewicz, J. Cisek, op. cit. J. Szatner, Zarys historii 9 Pułku Piechoty Legionów, w: Zarys historii wojennej pułków polskich 1918-1920, 18 Opracowania W. Sieroszewskiego, W. Rzymowskiego, B. Poletura, A. Kempińskiego, S. Pomarańskiego(i tegoż jako S. Roszko), oraz „Pieśń o Józefie Piłsudskim” – antologia ok. 500 wierszy o Marszałku,( dwa wydania); zob. A. Kędziora, Encyklopedia Miasta Zamościa, Chełm 2000 19 A. Kędziora, op., cit. 20 Tamże, 21 M. M. Pieszko, op., cit.
Józef Piłsudski - jako jedna z największych postaci historycznych w dziejach Polski. Józef Klemens Piłsudski - Urodzony 5 grudnia 1867 roku w Żuławie pod Wilnem, zmarł 12 maja 1935 roku w Warszawie. Polski działacz niepodległościowy, mąż stanu, dowódca wojskowy; od 1920 pierwszy Marszałek Polski, Naczelnik Państwa do 1922 7 maja 1763 r. urodził się książę Józef Poniatowski, polski generał, minister wojny i wódz naczelny Wojsk Polskich Księstwa Warszawskiego, a także bratanek króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jak wyglądało życie dowódcy, który tuż przed śmiercią miał wyrzec patetyczne słowa: „Bóg mi powierzył honor Polaków. Jemu tylko go tylko oddam”? Józef Poniatowski zginął na polu bitwy, która zadecydowała o upadku napoleońskiej Francji i przekreśliła marzenie pokolenia o powrocie suwerennego państwa polskiego na mapę Europy. W ostatnich dniach swojego życia odrzucił myśli o kapitulacji i rezygnacji z walki. Do swoich żołnierzy apelował, by w żadnej sytuacji „nie splamili charakteru narodowego” i „umierali śmiercią mężnych”. Pod Lipskiem narodziła się legenda „polskiego Bayarda”: romantycznego rycerza bez trwogi i skazy... Józef Poniatowski: żołnierz i bon vivant Przyszły marszałek Francji urodził się 7 maja 1763 roku w Wiedniu w Pałacu Kinskich. Był pierworodnym synem Andrzeja Poniatowskiego herbu Ciołek i Teresy z Kinskich, damy dworu cesarzowej Marii Teresy. Rok później jego stryj Stanisław został koronowany na króla Rzeczpospolitej. Książę Józef wychował się w kosmopolitycznym środowisku stolicy Habsburgów, mówił biegle po niemiecku i francusku. Ojczystego języka nie zapomniał dzięki dobrym relacjom ze Stanisławem Poniatowskim, który w 1789 roku wezwał bratanka do kraju („Bóg dał Ci urodzić się Polakiem, a sądzę, iżem Ci dowiódł, że Ci zastępuję ojca. Z tytułu jednego i drugiego pisze do Ciebie i żądam, abyś się nam powrócił, jak będzie można najprędzej przyzwoicie to uczynić”). Mimo młodego wieku królewski bratanek został mianowany generałem majorem armii koronnej. Wcześniej, podobnie jak zmarły w 1773 roku Andrzej Poniatowski, służył w wojsku austriackim – był adiutantem cesarza, uczestniczył w wojnie z Turcją. Walczył wówczas ramię w ramię z kilka lat młodszym Karlem Philippem Schwarzenbergiem, późniejszym zwycięzcą spod Lipska. W maju 1791 roku zapewniał ochronę wojskową sejmowi podczas uchwalania pierwszej polskiej ustawy zasadniczej. Rok później uczestniczył w wojnie z Rosją. Odznaczył się pod Połonnem i Zieleńcami. Dowodził obroną linii wyznaczonej przez rzeki Dniepr i Dniestr. Po przystąpieniu króla do konfederacji targowickiej złożył komendę, odesłał przyznane wcześniej ordery i wyjechał do Wiednia. Do kraju powrócił w trakcie insurekcji kościuszkowskiej, walczył wówczas w obronie stolicy. Po upadku państwa polsko-litewskiego wycofał się z życia publicznego i skupił się na życiu towarzyskim. W pałacu Pod Blachą skupił wokół siebie warszawską „złotą młodzież”. Hulaszczy tryb życia księcia Pepi (jak go nazywano) był powszechnie znany i krytykowany. Mimo, że całe życie otaczał się kobietami, nigdy się nie ożenił, miał jednak dwóch synów z nieformalnych związków. Wśród jego licznych kochanek wyróżniała się dziesięć lat starsza Henrietta de Vauban, która była faktyczną panią domu w warszawskiej rezydencji Poniatowskiego. dzięki jej zabiegom, po wkroczeniu wojsk francuskich na ziemie polskie, książę Józef uzyskał poparcie napoleońskich oficjeli, w tym marszałka Joachima Murata. Józef Poniatowski: u boku Napoleona W grudniu 1806 roku Józef Poniatowski – a nie popierany przez starych legionistów Jan Dąbrowski – objął nadzór nad tworzoną u boku cesarza Francuzów armią polską. Mimo, że nie brał udziału w zakończonej pokojem w Tylży kampanii 1806-1807, miał duże zasługi w organizacji i modernizacji wojska. Po utworzeniu Księstwa Warszawskiego objął funkcję ministra wojny i szybko zyskał aprobatę Louisa Nicolasa Davouta. Najzdolniejszy spośród napoleońskich marszałków był bowiem początkowo sceptycznie nastawiony do polskiego księcia. 21 marca 1809 roku oficjalnie został naczelnym dowódcą armii Księstwa Warszawskiego. Swoje talenty dowódcze w pełni zademonstrował podczas wojny z Austrią. Najpierw w kwietniu stoczył nierozstrzygniętą bitwę pod Raszynem na przedpolu Warszawy, a następnie poprowadził skuteczną ofensywę na prawym brzegu Wisły – opanował Zamość, Lublin i Sandomierz. W lipcu triumfalnie wkroczył do Krakowa, który po podpisaniu pokoju, wraz z całą Galicją Zachodnią i ziemią zamojską, został włączony w rozszerzone granice Księstwa. Kampania była dużym sukcesem królewskiego bratanka, który mierzył się z przeważającymi liczebnie siłami Habsburgów.
gruzy, miał sporo takich postaci bohaterskich, prze­ rastających współczesne pokolenie. Tacy Żółkiewscy,, Chodkiewicze, Czarnieccy, Soóiescy i inni z aa zawiali świat cały, który składał hołd ich imieniowi za to, że umieli walczyc i ginąć, nie dla osobistych celów, ale jedynie dla wielkiej idei miłości ojczyzny.Jeże­
Poniatowski Józef, książę (176391813) – generał; służbę wojskową rozpoczął w wojsku austriackim (1780-88), do wojska polskiego wstąpił w stopniu generała majora w 1789 r. i wziął udział w wojnie polsko-rosyjskiej w 1792 r. – dowodził w bitwie pod Zieleńcami; po przystąpieniu króla do Targowicy wyemigrował, ale wrócił w 1784 r. i przystąpił do powstania kościuszkowskiego; po upadku powstania wycofał się z życia politycznego; w 1806 r. związał się z Napoleonem i został wodzem wojsk Księstwa Warszawskiego; brawurowo dowodził działaniami polskimi w wojnie z Austrią; w 1812 r. jako dowódca 5 (polskiego) korpusu Wielkiej Armii wziął udział w wyprawie Napoleona do Rosji; w 1813 r. opuścił Księstwo Warszawskie wraz z resztkami wojska i wziął udział w bitwie pod Lipskiem, podczas której 19 X 1813 r. poległ.
Józef Antoni Poniatowski; Usage on pl.wikipedia.org Józef Poniatowski; Wikipedysta:Popik/Rząd Józefa Poniatowskiego; Usage on ro.wikipedia.org Józef Poniatowski; Usage on sr.wikipedia.org Јозеф Поњатовски; Usage on sv.wikipedia.org Józef Antoni Poniatowski; Usage on th.wikipedia.org ยูแซฟ ปอญาตอฟ

(ur. 1763, zm. 1813) książę, generał, naczelny dowódca wojsk Księstwa Warszawskiego. Początkowo służył w armii austriackiej (adiutant cesarza), a następnie od 1789 roku w armii polskiej. Podczas wojny polsko-rosyjskiej w 1792 roku stał na czele armii koronnej walczącej na Ukrainie, zwyciężył w bitwie pod Zieleńcami za co otrzymał ustanowiony przez króla z tej okazji Order Wojenny Virtuti Militari. Po przystąpieniu króla do targowiczan podał się do dymisji i wyjechał do Austrii. Brał udział w powstaniu kościuszkowskim, po którego upadku wyjechał do Wiednia. Od 1798 zamieszkał w Warszawie. Po wkroczeniu wojsk napoleońskich od grudnia 1806 roku dowódca armii polskiej, a następnie dowódca armii Księstwa Warszawskiego i minister wojny. Poprowadził zwycięską kampanię przeciw Austrii w 1809 roku odnosząc między innymi zwycięstwo pod Raszynem i zajmując Galicję. W 1812 roku dowodził większością wojsk polskich w kampanii moskiewskiej. Od 1813 roku marszałek Francji. Zginął, osłaniając odwrót wojsk pod Lipskiem.

Kalendarz wydarzeń. : kalendarium wydarzeń historycznych oraz kalendarz urodzin i zgonów znanych ludzi. Baza danych kalendarza historycznego obejmuje 138 179 postaci, 53 835 wydarzeń i 5 685 lokalizacji z dziejów Polski i świata. Kto ma dzisiaj urodziny, co wydarzyło się w tym dniu wiele lat temu.

Książę Józef zaskarbił sobie u Polaków miłość i szacunek, które tak silnie rzutują na naszą świadomość, że trudno doszukać się w rodzimej historiografii czy literaturze poważniejszych wobec tej postaci zarzutów. Owszem, wytyka mu się – niekiedy dość ostro – dziesięć lat oddzielających upadek Polski od utworzenia Księstwa Warszawskiego, które Pepi zmarnował na zabawach i hulance. Nie są to jednak grzechy, których nie dałoby się wybaczyć Zdrady nie wybaczylibyśmy księciu nigdy – jednak na szczęście nigdy się nią nie splamił. Co najwyżej brakiem umiejętności wojskowych podczas powstania kościuszkowskiego. Jak się zostaje bohaterem narodowym Nasz stosunek do Poniatowskiego można wyjaśnić za pomocą prostego sylogizmu. Polska zachowała serce dla Napoleona, by posłużyć się słowami Szymona Askenazego. Jeśli zaś epoka napoleońska wywołuje w nas odczucia pozytywne, ponieważ jako jedyna rozświetla mroczną dobę rozbiorów, to potrzebuje ona upostaciowienia. Oczywiście za jej symbol mógłby posłużyć sam Bonaparte. Toć jednak zawsze Francuz. Trzeba zatem było znaleźć Polaka, który byłby tamtych czasów inkarnacją, symbolem i rzecznikiem wobec potomności. Dziś wydaje nam się oczywiste, że nikt nie nadawał się do tej roli lepiej niż książę Józef. Ale być może należałoby w tym miejscu zadać pytanie, dlaczego tak właśnie uważamy? W wymiarze symbolicznym Konsulat, a później Cesarstwo zbudowane zostały na bazie dwóch pojęć: honneur et patrie (honor i ojczyzna). Traktowano je ze śmiertelną powagą. Nimi też kierował się książę Józef, nie zapominając przy tym o Bogu. I o ile pierwszy zestaw jest typowo francuski, o tyle drugi nosi koloryt lokalny, polski. W tym sensie, będąc wiernym rodzimej tradycji, wpisał się książę Józef w tradycję napoleońską. By zrozumieć, jak do tego doszło, musimy prześledzić jego życiorys. Upadek Polski Do roku 1789 książę Józef był w Polsce postacią kompletnie nieznaną. Urodzony w Wiedniu, tamże wychowany, wreszcie oficer austriacki – nie miał czym zapaść w pamięć rodaków. Tymczasem w Rzeczypospolitej rozgrywały się wydarzenia wielkiej wagi. Od 1788 r. obradował w Warszawie sejm, który przeszedł do historii pod nazwą „Wielkiego”. Stanisław August postanowił ściągnąć do kraju bratanka, licząc na to, że przyda się on w rozgrywce politycznej z wrogim mu stronnictwem hetmańskim. Niebawem po przyjeździe – jesienią 1789 r. – decyzją sejmu książę Józef został mianowany generałem-majorem wojsk polskich i jeszcze w tym samym roku oddelegowano go na Ukrainę, gdzie poza zwykłymi czynnościami wojskowymi tworzył stronnictwo sympatyków króla. To właśnie na Kresach południowo-wschodnich narodzi się sława wojskowa księcia Józefa. Oto wiosną 1792 r. zawiązała się konfederacja targowicka, której członkowie poprosili Katarzynę II o zbrojną pomoc w zniszczeniu ustawy majowej. Caryca „łaskawie” przychyliła się do prośby, wysyłając do Polski swoje wojska. Odpór interwencji ze wschodu miały dać dwie armie: koronna i litewska. Na czele tej pierwszej, operującej właśnie na Ukrainie, stanął książę Józef. 18 czerwca 1792 r. Polacy stoczyli zwycięską bitwę pod Zieleńcami. I chociaż sukces ten nie został wykorzystany, ponieważ przeciwnik zachował zdolność bojową, to miał on ogromne znaczenie psychologiczne. Pamiętać należy, że rozkładająca się od czasów saskich Rzeczpospolita została praktycznie pozbawiona wojska. Często mówi się, że Zieleńce są pierwszym od czasów wiktorii wiedeńskiej zwycięstwem oręża polskiego – i jest to prawda. Na pamiątkę tego wydarzenia Stanisław August ustanowił order Virtuti Militari, a jego pierwszym kawalerem został oczywiście zwycięski wódz – książę Józef. Potem jednak król przystąpił do Targowicy, co wywołało u księcia taki szok, że złożył dymisję. Być może powinien pozostać na stanowisku do końca. Ale czy można winić człowieka za to, że chciał odciąć się od zdradzieckiego postępku stryja? Mógł oczywiście wypowiedzieć posłuszeństwo, dokonać zamachu stanu i ogłosić się dyktatorem. Temu jednak stała na przeszkodzie zależność finansowa od stryja i poczucie wdzięczności za okazywane dotychczas względy. Przed upadkiem Polski zobaczymy księcia Józefa w służbie czynnej raz jeszcze – podczas insurekcji kościuszkowskiej. Wtedy to stając na czele północno-zachodniego odcinka obrony Warszawy obleganej przez Prusaków popełnił błąd, który kosztować go będzie upadek sławy wojskowej zdobytej pod Zieleńcami. Tymczasem nadciągał wieszczony przez Kościuszkę po bitwie pod Maciejowicami finis Poloniae. Minister wojny i wódz naczelny Po upadku Polski książę Józef oddaje się hulankom i rozmyślaniom. Okres ten, zakończony wkroczeniem Napoleona do Warszawy – jakkolwiek interesujący – w przeciwieństwie do poprzedniego, który pokazuje, jak wychowany w Wiedniu Poniatowski staje się polskim patriotą i zdolnym dowódcą, nie wnosi wiele dla zrozumienia, dlaczego Poniatowski stał się symbolem Polski napoleońskiej. W jaki sposób książę Józef został ministrem wojny Księstwa Warszawskiego i wodzem naczelnym? Kandydatów na te dwie funkcje znaleźć można było pod koniec 1806 r. wielu. Pepi miał jednak tę zaletę, że jako arystokrata walczący w obronie Konstytucji, a następnie w powstaniu kościuszkowskim, nie był ani zbyt konserwatywny dla radykałów, ani zbyt postępowy dla kół zachowawczych. Pamiętać zaś trzeba, że Napoleon to człowiek środka – ani jakobin, ani człowiek starego reżimu, i na tej równowadze buduje swoją politykę. Od stycznia 1807 r. widzimy księcia Józefa na stanowisku dyrektora wojny w Komisji Rządzącej – namiastce polskiego rządu – następnie zaś w roli szefa stosownego resortu w radzie ministrów Księstwa Warszawskiego. Jesienią 1808 r. Poniatowski zostaje również wodzem naczelnym, co pozwala mu skonsolidować w swoich rękach praktycznie całą władzę nad wojskiem. Rok 1809 Wojna z Austrią, stoczona w roku 1809, sama w sobie będąca peryferyjnym teatrem wojny Francji i jej sojuszników z Habsburgami, stanowi moment przełomowy w życiu Poniatowskiego. Mając do dyspozycji 14 tys. żołnierzy, musi stawić czoło ponad dwukrotnie liczniejszej armii pod dowództwem arcyksięcia Ferdynanda d’Este. Poniatowski postawił wszystko na jedną kartę. Była nią trudna do sforsowania, ze względu na otaczające rozlewiska, grobla prowadząca do wsi Raszyn. Taki wybór miał przynajmniej trzy zalety. Po pierwsze, stoczenie bitwy w tym miejscu sprawiłoby, że książę nie będzie chodził w odium winy za oddanie Warszawy bez walki, po drugie, dawałoby to możliwość związania sił austriackich niemogących rozwinąć szyku, po trzecie, niwelowałoby – niczym pod Termopilami – przewagę liczebną wroga. Z zakładanych celów udało się osiągnąć pierwszy – w zasadzie oczywisty – i trzeci, co należy uznać za sukces, zważywszy wymienioną już dysproporcję sił oraz fakt, że wojsko Księstwa przechodziło w tej bitwie chrzest bojowy. Bitwa raszyńska nie była wygrana w sensie taktycznym, ponieważ Austriacy zajęli w końcu newralgiczną groblę. Jednak wojsko polskie wycofało się w zupełnym porządku w stronę Warszawy, miało mniejsze straty liczbowe niż przeciwnik oraz – co chyba najważniejsze – przekonało się o własnej wartości bojowej. Stolicy już jednak bronić było niepodobna. Wiedział o tym książę Józef – nie wiedzieli, czy też wiedzieć nie chcieli mieszkańcy Warszawy, którzy na wieść o oddaniu miasta poczęstowali Poniatowskiego solidną porcją wyzwisk i obrzucili kamieniami. Konwencja wojskowa podpisana przez dowódców obu armii zezwalała na ewakuację wojska polskiego na drugi brzeg Wisły. Gwarantowała ponadto, że Praga nie będzie atakowana przez Austriaków. A zatem, wbrew temu, co sądził lud, były to warunki nadzwyczaj korzystne. Po dokonanej przeprawie na Pragę Poniatowski zdecydował się rozpocząć kontruderzenie w kierunku południowym, by w dogodnym miejscu i czasie przeprawić się z powrotem przez Wisłę i odciąć Austriakom drogę odwrotu. Pozostawienie stolicy w rękach austriackich miało i ten plus, że wiązało 1/3 wojsk Ferdynanda, których nie był w staniu użyć w polu. Dalsze losy tej wojny to w zasadzie pasmo zwycięstw wojska polskiego, które zajmuje po kolei Lublin, Sandomierz, Zamość, na krótko Lwów i wreszcie Kraków. Wejście do dawnej stolicy Polski (15 lipca) dokonało się w ostatniej chwili, nazajutrz przybył bowiem do Poniatowskiego posłaniec z wiadomością o zawieszeniu działań zbrojnych między Francją a Austrią. Gdyby książę Józef zdecydował się kontynuować wojnę, naraziłby się ze strony Napoleona na zarzut samowoli. Pozostawało zatem czekać na rozstrzygnięcia rozmów pokojowych, toczonych w podwiedeńskim Schoenbrunnie. 14 października 1809 r. wszystko stało się jasne. Tzw. Nowa Galicja, czyli ziemie III rozbioru austriackiego oraz cyrkuł zamojski, przypadają w udziale Księstwu Warszawskiemu. Zwycięski wódz może wrócić do stolicy, by święcić największy trumf swojego życia. Wojna z Rosją Okres pomiędzy dwiema wojnami zaznaczył się w życiu księcia Józefa podejmowaniem przezeń zabiegów na rzecz rozbudowy wojska oraz zachwianiem pozycji w Radzie Ministrów, w której coraz silniejszą pozycję zdobywał minister skarbu Tadeusz Matuszewicz, polityczny oponent Poniatowskiego i zwolennik opcji prorosyjskiej, reprezentowanej przez Adama Jerzego Czartoryskiego. Opozycja antynapoleońska w Księstwie zdawała sobie sprawę, że przeciągnąć Polaków na stronę cara można tylko dzięki przejęciu kontroli nad armią. Dlatego też zjawiają się w tym czasie u Pepiego różne osoby (wśród których najważniejszy był oczywiście Czartoryski), przedkładając mu propozycje porzucenia sprawy napoleońskiej. Adresat tych ofert kategorycznie jednak odmawia, nie wierząc w dobre intencje Aleksandra: jest świadom, że niepodległość Polski stoi w sprzeczności z interesami Petersburga! Tymczasem wydarzenia nabierają tempa i 24 czerwca Napoleon rozpoczyna kampanię rosyjską, która stać się miała początkiem jego upadku. W tej olbrzymiej operacji militarnej książę Józef otrzymuje dowództwo nad 35-tysięcznym V korpusem, tzw. polskim, wchodzącym w skład prawego skrzydła Wielkiej Armii. Mimo połajanek ze strony cesarza Poniatowski wraz z podległymi mu żołnierzami bił się dzielnie pod Smoleńskiem, przyczyniając się walnie do zdobycia miasta. Po wygranej bitwie błagał ponoć Napoleona na klęczkach, by ten pozwolił mu skierować się na Ukrainę w celu wywołania tam polskiego powstania. Niestety, zgody na taki ruch nie otrzymał, w związku z czym musiał kontynuować morderczy marsz na wschód, podczas którego wziął udział w bitwie pod Możajskiem/Borodino, atakując lewo skrzydło armii rosyjskiej. Mimo że wojska francuskie zdobywają Moskwę, V korpus nie stacjonuje w stolicy carów, tylko na jej obrzeżach. 17 października w wyjątkowo trudnych warunkach bojowych Poniatowski daje odpór armii rosyjskiej, która właśnie przeszła do kontrofensywy. Zwycięstwo miało jednak gorzki posmak, ponieważ w bitwie poległ szef sztabu wojsk polskich, generał Stanisław Fiszer. W czasie tragicznego odwrotu Wielkiej Armii z Moskwy książę Józef był aktywny jeszcze niecałe dwa tygodnie. Pod koniec października przydarzył mu się bowiem przykry wypadek: oto koń jego wywrócił się tak nieszczęśliwie, że zgniótł mu nogę, tak że dalszą podróż musiał Pepi odbyć w pozycji leżącej. Do Warszawy przybył wyczerpany na krótko przed końcem roku. Lipsk Wobec postępów armii rosyjskiej zajmującej Księstwo Warszawskie Rada Ministrów, a wraz z nią książę Józef, udają się do niezajętego jeszcze Krakowa. Przez półtora miesiąca próbuje Poniatowski „ratować, co się da” – tzn. odbudować zniszczone ostatnią kampanią wojsko i mimo okrążenia wymusić na członkach VI już koalicji antynapoleońskiej przemarsz na zachód w nadziei połączenia się z Wielką Armią. Tu w Krakowie dokona się ostatnie kuszenie księcia Józefa: znów zjawią się u niego zausznicy Czartoryskiego, tłumacząc mu, że dalszy opór jest beznadziejny, a tymczasem car wysuwa wcale korzystną ofertę polityczną. Warunek: książę ma rozpuścić wojsko. Tego jednak duma Poniatowskiego ścierpieć nie może. Odrzuciłby zdradziecką propozycję tak czy owak, ale sugestia porzucenia wojska dźgnęła go niczym rozpalone żelazo. Z Austriakami negocjuje twardo: albo zgoda na przejście armii Księstwa do Niemiec, gdzie w tym czasie znajdował się Napoleon, albo marsz zaczepny w stronę Warszawy. Po zawarciu stosownego porozumienia książę Józef opuszcza Kraków, by wrócić tu cztery lata później, już na marach. Z Napoleonem połączył się na terenie Saksonii. Cesarz był łaskawy jak nigdy: mówił, że nie zapomni o Polakach, oddał Poniatowskiemu komendę nad nowo utworzonym VIII korpusem, wreszcie pod koniec pierwszego dnia bitwy pod Lipskiem (16 października) mianował go marszałkiem Francji. Marszałkostwo Poniatowskiego trwa jedynie trzy dni. 19 października, podczas odwrotu Wielkiej Armii, która właśnie poniosła druzgocącą klęskę, wpada wraz z koniem do Elstery i tu ponosi śmierć. Odchodzi wraz z upadkiem Księstwa Warszawskiego, odrzucając zawczasu wybór między emigracją a układami. Odchodzi, jak przystało na prawdziwego wodza doby napoleońskiej: po żołniersku i mężnie. Odchodzi dumny, niezłomny i wierny. Źródło: Gazeta Polska cMHmKp5. 451 302 471 382 55 388 221 197 205

galeria postaci historycznych józef poniatowski