Jak to na wojence ładnie kiedy ułan z konia spadnie . Marzy wam się i nie możecie się doczekać żeby Polakom następną wojenkę zrobić ale myślę że to pokolenie się na to nie nabierze. Ogłoszenia drobne!
Home » Artiesten » P » Pieśni Patriotyczne » Jak to na wojence ladnie Jak to na wojence ładnie Jak to na wojence ładnie Kiedy ułan z konia spadnie Kiedy ułan z konia spadnie Koledzy go nie żałują Koledzy go nie żałują J... Writers: Lyrics © Lyrics licensed by LyricFind
Jak to na wojence ładnie Kiedy ułan z konia spadnie Koledzy go nie ratują Jeszcze końmi potratują Rotmistrz z listy go wymaże Wachmistrz trumnę zrobić każe A za jego młode lata Trąbka zagra tra-ta-ta-ta A za jego trudy, prace Grały mu kule, kartacze A za jego trudy, lata Dała ognia cała rota A my już go pochowali „Requiescat 1. Jak to na wojence ładnie, x2 Kiedy ułan z konia spadnie. x2 2. Koledzy go nie żałują, x2 Jeszcze końmi potratują. x2 3. Rotmistrz z listy go wymaże, x2 Wachmistrz trumnę zrobić każe. x2 4. A za jego trudy, prace, x2 Hejnał zagrają trębacze. x2 5. A za jego młode lata, x2 Trąbka zagra tra-ta-ta-ta. x2
Dzień pierwszy, 18 października 2018, poświęcony był postaci dowódcy Krakowskiej Brygady Kawalerii, Generałowi Zygmuntowi Piaseckiemu.Jakub Czekaj, rotmistrz Kawalerii Ochotniczej w barwach 8 Pułków Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego przedstawił postać generała w prezentacji ze slajdami, a wachmistrz tejże kawalerii Mirosław Rejdych

Jan Czekajewski 1 Maj, 2018 NAPOLEON BONAPARTE A SPRAWA POLSKA Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie... Tak sobie siedzę i myślę, jak baca pod Giewontem. Czasami tylko siedzę i żadna myśl mi do głowy nie przychodzi. No i dobrze, gdyż samo siedzenie nie jest groźne, ale myślenie może mieć poważne konsekwencje. Najgorsze są wnioski, które są konsekwencją myślenia, a szczególnie wnioski, którymi chcemy się podzielić z otoczeniem i przekazać je pismem drukowanym albo środkami internetowymi. W prymitywnym systemie zwanym komunistycznym, albo Demokracją Ludową, szło się do więzienia za tak zwaną „szeptaną propagandę”. Dzisiaj już nikt nikogo za szeptaną propagandę do więzienia nikt nie wsadza, ale szerzenie niepokornych wniosków, na początek może się skończyć odłączeniem od Internetu. Teraz sobie siedzę i myślę, kim ja jestem, albo chciałbym być? Czy wieszczem narodowym, jak Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, czy też pogromcą narodowych słabości, jak Ksiądz Skarga? Wybrałem jednak możliwość trzecią, czyli wcielenie się w postać królewskiego błazna na dworze króla Zygmunta Starego, Stańczyka, który w szyderstwie przekazywał gorzką prawdę o polskim narodzie i jego rządzie. Przypomniałem sobie, że przez kilka lat, w okresie średniej młodości miałem kopię obrazu Matejki, z osobą zatroskanego Stańczyka, wiszącą nad moim biurkiem. Biorąc pod uwagę moje braki w ortografii moje aspiracje na poetę muszę zostawić niespełnione. Błaznem natomiast z natury byłem a więc takim pozostanę. Na dodatek, pozycja błazna zapewnia, nawet w dzisiejszych czasach ograniczoną niekaralność, której granice są zakreślone prawnie przez ukazy, z czego się wolno śmiać, jak i kiedy. Ponieważ żyjemy w kraju wolnym i demokratycznym można się tutaj śmiać do łez z ludzi tłustych i łysych, jednak pod warunkiem, że są to mężczyźni biali i heteroseksualni. Można się zanosić od śmiechu opisując polskich patriotów, zwanych „populistami” ale nie z wizerunku, finansisty Sorosa z długim nosem, walczącego z „ węgierskim populistą”, Orbanem. W Ameryce najbezpieczniej, a nawet jest zalecane, śmiać się z niczego. Tak jak to mówią w Polsce, śmiać się jak głupi Jaś do sera. Śmiech winien być głośny i szczery, pozytywny w swym charakterze, nie ubliżający innym rasom i osobom pewnych wyznań religijnych i grupy określonej, jako LGBTM. Osoby, które z jakiś powodów śmieją się „chichocząc” winny zostać poddane kuracji odwykowej. Czy nam Polakom wolno śmiać się z polskich przywar narodowych? Zacznijmy od hymnu narodowego w którym w drugiej zwrotce jest powiedziane, że : „Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy”, ale powinno być „ ...jak przegrywać mamy”. Autor, Józef Wybicki, pisał słowa do tego hymnu w roku 1797 we Włoszech, przed wyprawą Napoleona na Moskwę. Gdyby Wybicki pisał ten tekst w grudniu roku 1812, jestem pewny, że zmieniłby żenujący tekst drugiej zwrotki, gdyż Bonaparte doświadczył sromotnej klęski w czasie wojny z Rosją. Z 680 tysięcy żołnierzy Napoleona wyruszających na wojnę z Rosją w czerwcu 1812 roku , przeżyło, jako zdolnych do walki, nie więcej niż kilkadziesiąt tysięcy. Dlaczego pisze o Bonapartym? Otóż narzuca mi się analogia z sytuacją Napoleona wtedy i Polski i Polaków w czasach dzisiejszych. Czas na to, aby napisać nowe słowa do starej melodii hymnu narodowego. Czy należałoby zastąpić słowa w drugiej zwrotce polskiego hymnu słowami „Dała nam przykład Ameryka jak zwyciężać mamy”, czy też radykalnie zmienić na : „Dała nam przykład Ameryka, jak przegrywać mamy”? Mam na myśli wojny amerykańskie w Wietnamie, Afganistanie, Iraku i Libii. Polacy w czasie Wojny Napoleońskiej z Rosją wysłali do Rosji około 100 tysięcy żołnierzy. Wróciło ich do Polski, a właściwie do Księstwa Warszawskiego, około 28 tysięcy. Uprzednio w roku 1802 Polacy zostali wysłani przez Napoleona do Santo Domingo (Dzisiaj Republika Dominikańska i Haiti) w celu stłumienia powstania niewolników. A z 6-ciu tysięcy Polaków wysłanych do Santo Domingo wróciło do Francji zaledwie kilkuset, a około 600, tych mądrzejszych, zostało na wyspie przechodząc na stronę powstańców. W roku 1808 Napoleon wysłał Polaków do Hiszpanii w celu stłumienia powstania Hiszpanów, którzy chcieli zachować swoją wolność. Ta uprzednia polska działalność nie przynosi chluby Polsce i Polakom, którzy wolą szermować hasłem, „My walczymy za naszą i waszą wolność”. Pytanie należy sobie zadać, czy Polska i Polacy zasłużyli sobie na miano wyzwolicieli w Afganistanie i Iraku? Nawet nasi sprzymierzeńcy w NATO, Francuzi i Niemcy odmówili udziału w wojnie w Iraku. Dzisiaj, po latach odzywają się słowa krytyki w samych Sanach Zjednoczonych, że wojna w Wietnamie była pomyłką. Nawet w czasie, kiedy Polska, a właściwie PRL, był sowiecką kolonią, nie „zaproszono” Polaków, aby pomagali ZSSR w ich agresji w Afganistanie. Może ktoś z byłej wierchuszki w PRLu, jak np. były Prezydent, Aleksander Kwaśniewski, da nam odpowiedź na to pytanie. Może PRL miał pewną dozę niepodległości i Kreml nie odważył się na wysłanie Polskich żołnierzy, aby „wyzwalali” Afganów? Coś o polskiej mentalności Komuna przyszła i zdechła, ale głupota arystokratyczna została. Być może, że to dusza polskiego chłopa pańszczyźnianego aspiruje do arystokratycznych manier. Dało się to nawet zauważyć w końcowym etapie PRL-u, kiedy to zapraszano zbiedniałych hrabiów na „salony” partyjnych bonzów. Skąd mnie tam do krytyki i oceny, jako że sam z chłopstwa pochodzę i na dodatek z chłopstwa bezrolnego. Nie wiem skąd się wziął koniec mego nazwiska na „ski”. Czuję się jak Żyd, krytykujący Izrael. Albo jak to mawiał polski patriota, Żyd, Leopold Tyrmand: „Żyd blondyn to rzecz sprzeczna naturze”. Tu musze wyjaśnić, że blondynem zostałem na starość, jak zupełnie posiwiałem. Uprzednio byłem brunetem. Dalsze podejrzenia, co do mych religijnych koligacji wynikają z daty mej imigracji do USA w 1968 i z przekonania otoczenia, że mam głowę do interesu i że do spowiedzi nie chodzę. Mój dobry znajomy, za moimi plecami dopytuje się mojej żony, czy to możliwe, że nie jestem Żydem. Można by powiedzieć, trawestując Tyrmanda, że „Polak-Biznesmen , rzecz sprzeczna z naturą”. W Polsce Ameryka zastąpiła Napoleona Tak jak kiedyś polska arystokracja liczyła na Napoleona, jako na wybawcę i gwaranta niepodległej Polski, tak dzisiaj, nowe polskie rządy liczą na Stany Zjednoczone. Te gwarancje, niestety nie są oparte na chłodnej kalkulacji. Niestety pozwolę sobie uciec do starej wskazówki dotyczącej zachowania w przetargach handlowych: „Kochajmy się jak bracia, a liczmy się jak Żydzi”. Niestety, jak od wielu lat zdalnie obserwując Polskę, ta wskazówka nie jest stosowana, natomiast polscy politycy kiedyś jak i dzisiaj, kierują się inną zasadą w postaci: Zrobimy „szlachetny gest braterstwa”, a nasz partner, w tym wypadku USA, odwzajemni się nam podobnie. Niestety podobnie było z Polakami i Napoleonem. Polacy nie rozumieją mentalności i założeń amerykańskich polityków, których mentalność ukształtowała się w handlowej i finansowej atmosferze. Napoleon miał ambicje na skalę europejską włączając w to Rosję, a dzisiaj Amerykanie maja ambicje na skalę globalną. Dla obydwu Polska i była i jest małym krajem, który można wykorzystać jak nadarzy się okazja, na przykład na Ukrainie, ale nie celem końcowym. Stany Zjednoczone zostały stworzone, nie przez amerykańskich arystokratów, ale przez ludzi klasy średniej, przemysłowców i farmerów. Niestety niektórzy z tych farmerów handlowali w owym czasie niewolnikami. Dzisiaj niewolnictwo zostało zniesione, jako mało opłacalny interes, natomiast pewne elementy tej koncepcji przeniesiono poza granice Ameryki. Klasa rządząca, ktokolwiek nią jest, ma mentalność kupiecką, w której pieniądz odgrywa pierwszorzędną role w decyzjach, jakie podejmują. Kontrakt handlowy góruje nad zasadami moralnymi. Człowiek, który nie dba o swoje interesy jest uważany za człowieka nie wartego uwagi a nawet pomylonego. Mogę zaryzykować twierdzenie, że system wartości Anglosasów jest bardziej zbliżony do Żydowskiego niż Polskiego. Natomiast w polskiej mentalności, przeważa opinia, że o pieniądzach w dobrym towarzystwie się nie mówi. Pieniądze to wstydliwa dziedzina, którą zajmują się Żydzi i Niemcy. My Polacy mamy wartości rycerskie. Specjalizujemy się w umieraniu „za sprawę”. Po porażce, występuje płacz, żeśmy zostali oszukani. W gruncie rzeczy oszukaliśmy sami siebie. W Ameryce człowiek oszukany, nie jest warty współczucia, szczególnie, jeśli naiwnie liczył na wartość obietnicy niezabezpieczonej kontraktem prawnym. Także człowiek pokorny jest przedmiotem pogardy. Ten, który się ostro targuje, jest szanowany, jako partner, z którym warto robić interesy. Czy zatem, Amerykanie, ze swym zapatrzeniem na wartość pieniądza, zwyciężają w zmaganiach nad dominacją nad światem? Polacy im pomagają, ale jakość nie skutecznie. Ameryka przegrywa cele wywołanych przez nich wojen, mimo ich militarnego wygrywania. Ostatnie wojny wykazują, że Amerykanie także są w błędzie, mierząc swoich przeciwników własnymi wartościami. Wojna w Afganistanie trwa już 17 lat i jej końca nie widać. Przewaga technologiczna jest olbrzymia, a jednak Talibowie w sandałach kontrolują większość kraju. Jakoś nikt się nie zastanawia (albo ukrywa) skąd taka dysproporcja, między kosztem, a wojny wynikiem. Izrael, małe mocarstwo, jakoby „demokratyczne”, na Bliskim Wschodzie, uzbrojone w kilkaset bomb jądrowych także nie może sobie dać rady z rzeszą miejscowych Arabów, także rasowo spowinowaconych „Semitów”, którzy od 70 lat rzucają na nich kamieniami. W tym konflikcie, Izrael potrzebuje przyjaciół, mimo tego robi sobie z Polaków wrogów. Można tylko spekulować, jaką korzyść w tym mają. Jednym wytłumaczeniem, poza pieniędzmi jest celowe wywołanie psychozy zewnętrznego zagrożenia, przez jakoby polski antysemityzm, aby scementować wewnętrznie własne społeczeństwo, u którego występuje znużenie ciągłą wojną z zagranicznymi i wewnętrznymi wrogami. W tym wypadku żądania okupu w wysokości 65 miliardów dolarów, za mienie Żydów pomordowanych przez Niemców, aczkolwiek wygląda na dużą sumę, jednak strategicznie jest wielką pomyłką. Takich pomyłek Żydzi w swej długiej historii mieli wiele i to chyba jest skutkiem, że są uważani za wiecznych tułaczy zawieszonych w swej żydowskiej próżni. Innymi słowy mówiąc polityka Żydów i Amerykanów oparta na korzyściach finansowych, nie zawsze prowadzi do zwycięstwa w postaci pokoju, który Izraelowi jest bardziej potrzebny niż pieniądze. Można by tak długo spekulować, aż do znudzenia albo do trzeciej wojny światowej, ale pozwalam sobie na krótką radę dla tych, co Polską rządzą: Polacy podnieście się z kolan! Całowanie stóp satrapów sowieckich na Kremlu, miało pewien sens, jako że mieliście do czynienia z mentalnością bizantyjską. Oni to lubili. Ameryka to inny kraj i inna mentalność. Moja amerykańska żona to potwierdza. Tutaj pokornymi pogardzają. Nie dajcie się nabijać w butelkę, bo skończycie tak jak na Santo Domingo z Napoleonem. Zakładanie jarmułek i podróże do ściany płaczu także nie poskutkują. Uwierzcie wreszcie, że żyjecie w kraju, który do was należy. Na zakończenie rada: Jak Wam amerykańscy kongresmeni plują w twarz, to nie mówcie, że to wiosenna mżawka.

Powiedział otóż na żywo w radiu, że granica do RFN (Republika Federalna Niemiec) została niniejszym i ze skutkiem natychmiastowym otwarta! I pooooszło! Tłum wschodnich berlińczyków ruszył na punkt graniczny wołając: Partia i rząd tak zdecydowali! Otwierać! Oficer straży granicznej spanikował na widok tłumu i kazał podnieść

29 August 2016 Sierżant Karubin - Sierżant Królewskich Sił Powietrznych, urodzony 29 października 1915, zmarł 12 sierpnia 1941 w wyniku zderzenia się samolotu z wyniesieniem terenu. Człowiek, który dosłownie rzucał się na przeciwnika. Podczas pewnej akcji, gdy zabrakło mu amunicji, zdenerwowany docisnął gazu, przeleciał nad Messerschmidtem o metr. Ponieważ lecieli tuż nad ziemią wystarczyło jedno drgnienie steru, sekunda nieuwagi. Po chwili usłyszał za sobą tylko huk.

Jak to na wojence ładnie (2x)Kiedy ułan z konia spadnie (2x)Koledzy go nie żałują (2x) Jeszcze końmi potratują (2x)Wachmistrz trumnę zrobić każe (2x) Rotmistrz z listy go wymaże (2x)A za jego młode lata (2x) Trąbka zagra tra ta ta ta (2x)A za jego trudy prace (2x) Hejnał zagrają trębacze (2x)A za jego trudy znoje (2x) Wystrzelą
Letras Jak to na wojence ładnie Jak to na wojence ładnie Kiedy ułan z konia spadnie Kiedy ułan z konia spadnie Koledzy go nie żałują Koledzy go nie żałują Jeszcze końmi potratują Jeszcze końmi potratują Wachmistrz trumnę zrobić każe Wachmistrz trumnę zrobić każe Rotmistrz z listy go wymaże Rotmistrz z listy go wymaże A za jego młode lata A za jego młode lata Trąbka zagra tra ta ta ta Trąbka zagra tra ta ta ta A za jego trudy prace A za jego trudy prace Hejnał zagrają trębacze Hejnał zagrają trębacze A za jego trudy znoje Wystrzelą mu trzy naboje A za jego krwawe rany Dołek w ziemi wykopany Tylko grudy zaburczały Chorągiewki zafurczały Śpij kolego twarde łoże Zobaczym się jutro może Śpij kolego bo na wojnie Tylko w grobie jest spokojnie Śpij kolego w ciemnym grobie Niech się Polska przyśni tobie NAUKA GRY NA AKORDEONIE OD PODSTAW - KURS PAKIET (2960548444) Kategoria: Pozostałe. Lokalizacja: Łapy. Zakończona o 18:36 dnia 18.02.2013 r. Sprzedano przez "Kup teraz" za 149,00 zł. Zobacz aktualne oferty. Ta fraza z piosenki pamiętającej I wojnę światową przypomina mi się ostatnio kilka razy dziennie, kiedy słyszę nabrzmiałe tęsknotą za wojną głosy niektórych naszych polityków. Dołączają do nich także bardzo młodzi dziennikarze, którym wojna kojarzy się zapewne tylko z Irakiem i Afganistanem. Ostatecznie z Wietnamem, gdzie armia USA doczekała się wprawdzie wielu bohaterów, ale mimo to dostała lekko po łapkach od skośnookich amatorów. Opinie „Rady Sklerotyków” Ze słabo ukrywaną nadzieją na wybuch prawdziwej wojny między Ukrainą i Rosją przemawiają więc głównie ci, którzy takiej wojny nie widzieli. Nikt przecież nie „rzuci” bomb atomowych. To – ich zdaniem – będzie wojna z użyciem sił konwencjonalnych, na lądzie i na morzu. Odpryski tej wojny mogą sięgnąć i do naszej granicy, ale przecież za nami stoi potęga NATO, mamy u siebie żołnierzy USA i możemy mieć ich więcej. Jesteśmy supernowocześnie uzbrojeni, a jeszcze jak dostarczą nam czołgi Abrams i w końcu kupimy jakieś przyzwoite helikoptery, to potencjalny atak Rosji na Ukrainę nie będzie dla nas groźny. Jestem, oczywiście, kompletnym laikiem w kwestiach strategii politycznych i militarnych. Mam więc prawo mówić i pisać głupstwa, biorąc przykład z niektórych naszych „mężów stanu”. W prywatnym biurze bezpieczeństwa złożonym z gości na mojej przyzbie, już kilka tygodni przed prezydenckim, sprecyzowaliśmy trzy opinie. Po pierwsze, – że Rosja militarnie nie zaatakuje |Ukrainy, po drugie – że konflikt polityczny i ekonomiczny między tymi krajami może mieś negatywny wpływ na naszą gospodarkę, ale bez[pośrednio nam nie zagraża. I po trzecie, – że wymachiwanie szabelkami potrwa jeszcze jakiś czas, ale mimo wszystko nie osiągnie poziomu z okresu kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Jakie były argumenty, które zadecydowały o sformułowaniu tych uspakajających wniosków? Teza pierwsza – brak militarnego ataku Rosji na Ukrainę wynikała z faktu, że sklerotycy zasiadający na mojej przyzbie nie pamiętali, aby ktoś w nowożytnej Europie zaczynał prawdziwą wojnę i wkraczał na cudze terytorium bez powodu, lub cienia powodu. A także bez kalkulacji, że efekty takiej ryzykownej decyzji będą większe, niż poniesione koszty i straty. Najczęściej spotykaną przyczyną była troska o status i los mniejszości narodowych na bliskim, ale jednak obcym terytorium. My ostatnio uczymy naszą młodzież, że pobożna Polska zawsze była sumieniem Europy i nigdy nie wkraczała do innego kraju pod takim bzdurnym powodem. Wstydliwie zapomina się o zajętym przez nasze wojska w październiku 1938 roku Zaolziu. Można to dzisiaj różnie nazywać, ale dołączyliśmy wtedy do aneksji części Czechosłowacji przez hitlerowskie Niemcy. Atak na Ukrainę miałby udowodnić światu, że Rosja nie ma wprawdzie do niej bezpośredniej pretensji, ale nie zgadza się, aby Zachód tworzył z niej kolejny przyczółek pierścienia NATO, okrążającego jej terytorium. Jednak nawet taki ograniczony atak mógł grozić rozszerzaniem lokalnego konfliktu, ogromnymi stratami politycznymi i ekonomicznymi obejmującymi załamanie rosyjskiego eksportu surowców energetycznych. Łatwiej straszyć Byłby to więc krok pozbawiony sensu w sytuacji, kiedy można doprowadzić do pożądanego efektu bez militarnej agresji. Będzie to zapewne trwało dłużej, ale koszty będą nieporównanie mniejsze. Tym alternatywnym rozwiązaniem jest podtrzymywanie rozbudzonego już strachu, że „jak będą chcieli, to bez trudu wejdą”. Takiej opinii sprzyjają rozliczne porównania sił militarnych Ukrainy i Rosji sugerujące, że przy umiarkowanym oporze zajęcie nawet całej Ukrainy zajęłoby armii rosyjskiej około 3-4 dni. Według Global Firepower siły militarne Rosji zajmują drugą pozycję w skali światowej, a Ukrainy – 27-mą. Budżet obronny Rosji w ubiegłym roku wynosił prawie 155 mld. dol. a Ukrainy – około 12 mld. Rosyjskie siły powietrzne mają ponad 4,1 tys. samolotów, w tym 772 nowoczesne myśliwce, a Ukraina 350, w tym 69 myśliwców. Najważniejszych w szybkim przejmowaniu terenów czołgów Rosja ma 12,5 tys., a Ukraina 2,5 tys. Druzgocąca i tym samym odstraszająca przewaga sił militarnych nie wyczerpuje problemu, który ukryłem w sformułowaniu „umiarkowany opór”. Nasze środki przekazu powtarzają za państwowymi środkami Ukrainy zapewnienia, że to jest już „inna Ukraina”, z patriotycznie nastawioną i gotową do walki z Rosją ludnością. Moja „Rada Sklerotyków” nie ma tak „optymistycznego” przekonania. Ukraina zawsze była bardziej prorosyjska na wschodzie i prozachodnia na zachodzie kraju. Miała na to wpływ także historia, lokując południowy zachód obecnej Ukrainy w strukturach Cesarstwa Austro – Węgierskiego. Nasze prywatne wiewiórki donoszą, że nie wiele się zmieniło. W Charkowie 50% ludności mówi w domu po rosyjsku. W sklepach także łatwiej się porozumieć w tym języku. Ale to nie jest najważniejsze. Większe znaczenie ma fakt, że starsze pokolenie na całej Ukrainie z sentymentem wspomina ZSRR, w którym ukraiński przemysł, placówki naukowe i szkolnictwo wyższe odgrywały istotną rolę. Nie bez znaczenia dla nich było i jest to, że najdłużej po wojnie pełną władzę w ZSRR miało dwóch kolejnych I sekretarzy partii pochodzących właśnie z Ukrainy – Nikita Chruszczow i Leonid Breżniew. Przynosiło to Republice Ukraińskiej w tym czasie poważne korzyści prestiżowe i materialne. Reasumując – w przypadku agresji wojsko będzie zapewne wykonywało rozkazy, ale wątpimy w czynny opór ludności cywilnej, zwłaszcza na wschodzie kraju. Spokój po burzy „Rada Sklerotyków” uznała więc, że Rosja nie chce i nie zamierza wywoływać otwartej wojny z Ukrainą, bo wcale jej nie zależy na ponoszeniu jej kosztów, a potem kosztów nawet krótkiej okupacji. Nie jest też specjalnie zainteresowana korzystaniem z jej zasobów surowcowych. Na swoim ogromnym terytorium ma kopalnie węgla i rud metali, których wydobycie jest hamowane, nie tylko w związku z zadaniami w zakresie ochrony środowiska, ale po prostu z powodu mniejszego popytu. Tworzenie atmosfery strachu przed wojną też jest kosztowne, ale mniej niż wojna. Można przypuszczać, że ruchy wojsk wokół granic Ukrainy, ataki hybrydowe, dywersje pogłębiające nienajlepszą organizację państwa, zmierzają do tego, aby władzę w Kijowie objęła bardziej przyjazna i mniej prozachodnia ekipa, która nie będzie chciała wstępować do NATO i nie będzie instalować zbyt groźnego dla Rosji nowoczesnego uzbrojenia. Co więcej – przyspieszy rozwój handlu z Rosją, opracowanie i realizowanie wspólnych projektów gospodarczych, tworzenie trwałych powiązań kooperacyjnych między przemysłowymi przedsiębiorstwami. Wyciszenie prowojennych okrzyków i machanie szabelkami w niektórych krajach europejskich – w tym w Polsce – i w USA, nastąpi z chwilą zmiany polityczno – wojennych deklaracji ukraińskich władz i stopniowej dyslokacji wojsk rosyjskich, z rejonu jej granic. Fizycznym dowodem normalizacji `będzie zapewne uruchomienie nowego gazociągu pod wodami Bałtyku i nowa runda wizyt prezydentów – tym razem o przyjacielskim charakterze. Wszystko wróci do normy tak, jak wróciło po kryzysie kubańskim. „Rada Sklerotyków” uważa, że my w Polsce poczujemy się niemal komfortowo. Prawdopodobnie także z nowym rządem. Obecnemu bowiem mało wyborców będzie chciało zapomnieć utraty poważnych części oszczędności, związanej z nieudolnym tłumieniem inflacji, i utraty bliskich osób, także przez nieudolną walkę z pandemią. Nikt też już nie będzie chciał śpiewać drugiej frazy tytułowej piosenki – „Kiedy ułan z konia spadnie”. Ułani zostali już tylko w jednostkach reprezentacyjnych i zwyczajach jednostek pancernych. Charakter ułański mają też niektórzy działacze rządzącej obecnie partii. Ale to im przejdzie. „Tylko koni żal!”. FqDtHFj. 497 2 50 344 254 169 298 494 207

jak to na wojence ładnie kiedy ułan z konia spadnie